Niecodzienne spotkanie z noblistką – refleksje licealistki
„Mądrość zaklęta w bardzo prostym słowie. Osiągnęła to, do czego dąży bardzo wielu pisarzy- komunikatywność wierszy, czyli umiejętność rozmowy z prostymi, zwykłymi ludźmi, którzy zwykle poezji nie czytają. Którzy najczęściej patrzą na nią jak na coś oderwanego od rzeczywistości, koturnowym, patetycznym. Ona umiała połączyć doświadczenie życia codziennego człowieka z bardzo głęboką refleksją na temat życia”
Stefan Chwin o Wisławie Szymborskiej
Niecodzienne spotkanie z noblistką- refleksje licealistki
Zajęłam miejsce w rogu sali. W tłumie udało mi się wypatrzeć twarze kolegów i koleżanek z klasy. Mogłam usiąść z nimi, jednak znowu wygrała moja natura samotnika. Nie czułam się dobrze w dużej grupie, lecz zawsze starałam się to ukryć, robiąc dobrą minę do złej gry. Wchodząc do sali Biblioteki Miejskiej, stwierdziłam, że przeżywa ona oblężenie. Nie przypuszczałam, że tak wiele osób przyjdzie na wieczorek literacki. Bardzo mi to imponowało, gdyż w tych czasach mało kto czyta książki. Wszyscy sięgają raczej po film albo audiobooki, a przecież czytając pobudzamy nasza wyobraźnię.
Spotkanie okazało się wyjątkowo ciekawe. Muszę się przyznać, że na początku byłam lekko spięta, bo nie wiedziałam, jak wyglądają takie rzeczy. Z czasem to minęło. Trochę po siedemnastej do biblioteki wszedł doktor habilitowany Stefan Chwin. Zajął miejsce za biurkiem, naprzeciw zebranych osób. Przez następne dwie godziny zachwycałam się jego wypowiedziami. Mówił o wszystkim z ogromną łatwością. Wręcz hipnotyzował głosem.
Lekko zadziwiły mnie przytoczone przez niego fakty. Nie wiedziałam, że Wisława Szymborska nie lubiła cyrku, a sport uznawała za szkołę zabijania. Wierzyła też w darwinowską teorię ewolucji, otwarcie przyznając się do swojego ateizmu. Zapisywałam niektóre z przytoczonych zdań i myśli w notesie. Szczególnie jedno przypadło mi do gustu.
„Kiedy małpa rzuciła kamieniem, stała się człowiekiem„.
Uznałam to za szczególnie trafne. Zanotowałam też nazwy kilku tomików pani Szymborskiej. Kiedyś może je przeczytam, jednak niczego nie obiecuję. Poezja nie jest moją mocną stroną. Przyznam się za to, że bardzo spodobał mi się wiersz pt. ,,Żona Lota”. Podczas wieczorku recytowała go Hanna Szubarczyk- moja polonistka. Oczarowana jej wykonaniem, wracałam nie raz w domu do tego utworu. Za każdym razem odnajdowałam w nim coś innego, inspirującego, kuszącego i uwodzącego.
Nawet teraz, przelewając moje myśli na papier, mam przed sobą ten tekst. Spoglądam na niego uśmiechając się, bo to między innymi w nim zawarte są najmilsze wspomnienia z tamtego wieczora…….
Katarzyna Wiciak, kl. I A